Podobnie, jak przed rokiem, o tytule najlepszej siódemki w kraju, decydował piąty mecz. I podobnie, jak wtedy, tak i dziś, na parkiecie starli się szczypiorniści Zagłębia i Wisły. Rok temu, po emocjonującym spotkaniu, dwóch dogrywkach i rzutach karnych, to lubinianie cieszyli się z historycznego sukcesu. Dziś było jednak inaczej, role się odwróciły.
Podopieczni trenera Jerzego Szafrańca nie potrafili wykorzystać atutu własnego parkietu. Na nic zdała się żywiołowa publiczność. Niestety. To "Nafciarze" prowadzili od początku do końca, to oni kontrolowali przebieg całego spotkania. To goście punktowali szybkimi kontrami, skuteczniej radzili sobie w obronie. Po 60 minutach, cieszyli się tylko jedni. Dziś złoto świeciło na niebiesko (w strojach takiego koloru grają płocczanie-przyp.red.).
Lubinianie nie kryli żalu, a zarazem wściekłości. Po końcowej syrenie, trybuny w sali SP 14 zamilkły, ale publiczność i tak żywiołowo dziękowała swoim pupilom, bo srebrny medal to przecież i tak sukces, choć oczekiwano więcej.
***
Interferie Zagłębie Lubin - Wisła Płock 23:27 (10:15)